-

grzegorz-ksiazek : Podróże kształcą. Pozwalają zrozumieć jak piękna jest Polska.

Starcie tytanów, czyli Guillermo Brown vs. Giuseppe Garibaldi

Wszystko zaczęło się od pomnika generała José Artigasa, obok którego prowadzi najkrótsza droga do sklepu, gdzie robię zakupy spożywcze w czasach pandemii. Mijając go kolejny już raz, postanowiłem wreszcie sprawdzić, kim właściwie był ten mężczyzna, którego podobizna spogląda w dal z wysokiego cokołu, jedną rękę oparłszy na rękojeści szpady, drugą szarmancko machając szerokoskrzydłym kapeluszem. Zajrzałem do Wikipedii - Pan generał okazał się być przywódcą powstania antyhiszpańskiego i bohaterem walk o wyzwolenie Urugwaju. Tyle na jego temat w polskiej Wiki. W wersji hiszpańskiej artykuł jest dużo obszerniejszy i pojawia się w nim pierwszy z tytułowych tytanów, Guillermo Brown. Również on jest bohaterem walk wyzwoleńczych, tyle że w Argentynie. Nazwisko to rzuciło mi się w oczy, bo zetknąłem się z nim już wcześniej. Nazwano nim bowiem elektrownię, gdzie miałem okazję pracować parę lat wstecz. Drugim „tytanem” jest …dobrze wszystkim znany Giuseppe Garibaldi. Właściwie opowiem w skrócie historię życia Guillermo, Garibaldi zaś pojawi się i zniknie jak meteor na nocnym niebie.

Już sam początek historii Guillermo jest ciekawy. Okazuje się, bowiem, że tak naprawdę miał na imię William. William Brown. Urodził się dwudziestego drugiego czerwca 1777 roku w Foxford w Irlandii. W 1787 roku z powodu biedy i wzmożonego prześladowania katolików dziesięcioletni William wraz z ojcem wyemigrował do Filadelfii. Kilka dni po dotarciu na miejsce jego ojciec zmarł na żółtą febrę, a osierocony młody William zaciągnął się na amerykański statek handlowy jako chłopiec okrętowy.
Okazało się, że William miał niezwykły talent żeglarski, w ciągu dziesięciu lat pływania po Atlantyku dochrapał się bowiem pozycji kapitana statku. Cała kariera zawisła jednak na włosku w dniu, kiedy statek, którym dowodził został zatrzymany przez jednostkę brytyjską i siłą wcielony do marynarki brytyjskiej. Niedługo potem francuski okręt zajął brytyjską jednostkę, William Brown dostał się do francuskiej niewoli i został przetransportowany do Francji. Pierwsza próba ucieczki z fortu Metz (w przebraniu francuskiego oficera) okazała się nieudana i schwytany William trafił do twierdzy Verdun. Stąd uciekł w towarzystwie brytyjskiego pułkownika nazwiskiem Clutchwell. Przebywali w sąsiednich celach, nawiązali więc kontakt przez ścianę i opracowali plan ucieczki przez dach, gdyż cele ich były położone na ostatnim piętrze budynku. Ucieczka okazała się skuteczna i obaj panowie dostali się pieszo do Niemiec, skąd dotarli do Anglii.
William wznowił karierę w marynarce handlowej, ożenił się w połowie 1809 roku z protestantką Elisabeth Chitty. Pod koniec roku przypłynął do Montevideo, aby zająć się handlem morskim. W kwietniu 1810 roku na pokładzie własnej fregaty „Jane” przypłynął do Buenos Aires, gdzie był świadkiem Rewolucji Majowej (18-25.05.1810). William, a właściwie już wtedy Guillermo Brown rozwinął swój biznes i został armatorem. W 1814 roku zlecono mu utworzenie floty wojennej i nadano rangę komandora. Podczas walk o niepodległość Argentyny prowadził akcje przeciw Hiszpanom. Doprowadził do utraty przez Hiszpanię ostatniej reduty obronnej w La Plata. Od 1815 roku pływał po Oceanie Spokojnym z patentem kaperskim na zwalczanie floty hiszpańskiej, "niósł idee Rewolucji Majowej" na wodach Chile, Peru, Ekwadoru i Kolumbii. Już jako admirał wziął udział w wojnie z Brazylią, której flota w 1826 roku zablokowała Buenos Aires. Walki toczyły się ze zmiennym szczęściem aż do połowy roku 1828, kiedy to wojna z Brazylią się zakończyła. Guillermo Brown „przeszedł do cywila” i zajął się na powrót handlem. Powrócił jednak do służby, gdy w 1838 Francja zablokowała swoją flotą ujście La Platy na 3 lata. Po ustaniu blokady marynarka argentyńska brała udział w urugwajskiej wojnie domowej (Guerra Grande 1839 - 1851) po stronie Blancos (białych)
I tu właśnie Guillermo Brown spotyka Giuseppe Garibaldiego. 15.08.1842 w bitwie flotylli rzecznych Brown pokonał siły dowodzone przez Garibaldiego. Odnalazłem trzy różne opisy zakończenia tej bitwy. W pierwszym Garibaldi zostaje wzięty do niewoli, ale Brown nie pozwala go rozstrzelać, ratuje mu życie i puszcza wolno jako "bardzo odważnego człowieka". W drugim Brown zabrania strzelać do łodzi (którą ucieka po porażce Garibaldi), tłumacząc swojej załodze, że nie można zabijać uciekającego przeciwnika, który dzielnie dotrzymywał pola. W trzeciej wersji Garibaldiego z opresji ratują pływające jednostki brytyjskie. Współpracujące ze sobą floty Francji i Anglii wspierały bowiem drugą stronę konfliktu. W każdym razie Giuseppe Garibaldi przeżył i mógł wrócić do Europy z wiadomymi tego skutkami.

W trakcie tej kampanii po raz pierwszy żołnierze Legio Italia Garibaldiego założyli czerwone koszule, które były tak naprawdę przeznaczone dla pracowników rzeźni.

Guillermo Brown spotkał się raz jeszcze z Garibaldim i jego żoną, Anitą (w Montevideo w lipcu 1847 roku w trakcie swojej sentymentalnej podróży do Foxford). Garibaldi pisał w swoich wspomnieniach, że: …w pewnym momencie Brown zwrócił się do niej i powiedział: „Pani, dużo walczyłem z twoim mężem, nie uzyskując żadnej korzyści. Największą satysfakcję sprawiłoby mi pokonanie go i wzięcie do niewoli, ale Garibaldiemu niezmiennie udawało się uciec. Gdybym miał szczęście go złapać, potwierdziłbym uznanie, które wtedy miałem… ”.

Biograf Guillermo Browna, Guillermo A. Oyarzábal pisze o tym spotkaniu tak:
…jeśli prawdą jest, że uprzejmość nic nie kosztuje (idiom „lo cortés no quita lo valiente”) i jeśli uszanujemy to świadectwo, argentyński żeglarz okazał tu ekstremalnie swoją rycerskość. Wcześniej zdecydowanie potępiał postępowanie włoskiego awanturnika, którego ekscesy poruszały nawet własnych sojuszników, i chociaż przyznaje, że podziwiał jego odwagę i determinację, trudno uwierzyć, że był motywowany szerszymi uczuciami niż ci, którzy zawsze starali się być pobłażliwi wobec pokonanych…

W 1845 roku flota brytyjsko-francuska zmusiła siły Guillermo Browna do poddania się i zgody na przejęcie statków. Po tej porażce Guillermo Brown na dobre zakończył służbę w marynarce.

Niedługo po tych wydarzeniach rozpoczęła się kolejna, tym razem brytyjsko-francuska morska blokada Buenos Aires, która trwała aż pięć lat (1845 - 1850) i zakończyła się podpisaniem układów uznających suwerenność Argentyny.
Życie stopniowo opuszczało Guillermo Browna i dwudziestego siódmego stycznia 1857 roku poprosił swojego przyjaciela i spowiednika, ojca Antonio Fahy, o udzielenie mu ostatnich sakramentów. Zaledwie miesiąc później, we wczesnych godzinach 3 marca, w obecności swojego przyjaciela pułkownika José Murature, wielki admirał zamknął oczy na zawsze. Tradycja mówi, że wcześniej skierował wzrok na swego dawnego  towarzysza broni i powiedział: „Rozumiem, że wkrótce podnosimy kotwicę, mam już pilota na pokładzie”.

Guillermo Brown został pochowany na cmentarzu Recoleta, gdzie Bartolomé Mitre pożegnał go słowami:
„Brown za życia, stojący na rufie swego statku, był dla nas warty floty. Brown w grobie symbolizuje swoim imieniem całą naszą morską historię. On, tylko swoim geniuszem, śmiałością, inteligencją wojownika, niestrudzoną wytrwałością, pozostawił nam najwspanialszą historię marynarki wojennej w Ameryce Południowej”.



tagi:

grzegorz-ksiazek
9 listopada 2021 14:30
8     994    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:


gabriel-maciejewski @grzegorz-ksiazek
9 listopada 2021 15:25

Garibaldi nie jest wart tej historii. 

zaloguj się by móc komentować

grzegorz-ksiazek @gabriel-maciejewski 9 listopada 2021 15:25
9 listopada 2021 17:37

Witam,
i dziękuję za komentarz. Nie miałem zamiaru opowiadać o Garibaldim. To jest historia Williama Browna, który uparcie wkładał kij w szprychy angielskich kół. Zresztą Argentyna miała (ma nadal?) na pieńku z GB nawet w całkiem niedawnej historii.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @grzegorz-ksiazek
9 listopada 2021 19:04

Oczywiście detali mało ale sposób w jaki Garibaldi umknął podczas tej rzecznej bitwy sugeruje że mógł działać po tej samej stronie rozwalając przeciwnika od środka. Nie znam szczegółów jego włoskiej kariery ale może kontynuował ten styl. Pozował przecież na wielkiego wyzwoliciela bądąc w istocie zwykłym agentem...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @grzegorz-ksiazek 9 listopada 2021 17:37
9 listopada 2021 19:08

Rozumiem to, Garibaldi to angielski agent. Tylko czy Brown to rozumiał

zaloguj się by móc komentować

smieciu @gabriel-maciejewski 9 listopada 2021 19:08
9 listopada 2021 19:21

Pewnie nie musiał. Raczej zwyczajnie wiedział skoro nie strzelał. Zresztą kim był Brown? Chłopak znikąd. Zajęli się nim dobrzy ludzie. Właśnie rzuciłem okiem na wiki okazuje się że Garibaldi miał podobne też morskie początki. Kto wie gdzie i jak się poznali. Nie strzelajcie do mnie jeśli piszę banały...

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @smieciu 9 listopada 2021 19:21
9 listopada 2021 19:36

Na morzach i oceanach juz wtedy pływało mnóstwo żeglarzy.

Nie warto  w każdym dowolnym temacie "przekombinwywać".

zaloguj się by móc komentować

grzegorz-ksiazek @gabriel-maciejewski 9 listopada 2021 19:08
9 listopada 2021 20:06

Myślę, że tak. Można wyczytać że bał się że Anglicy go wyeliminują (i to musiały być uzasadnione obawy). Za samo dotknięcie jego manierki z wodą na okręcie groziła chłosta, a w trakcie posiłków w mesie zawsze zamieniał sie na talerze z którymś ze swoich oficerów.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować